poniedziałek, 13 lipca 2015

Aplikacja do ćwiczenia improwizacji.

Zachęcam do ćwiczenia improwizacji z pomocą tej oto aplikacji mojego autorstwa, chętnie przeczytam opinie na jej temat i pomysły jak może być ulepszona.

niedziela, 13 października 2013

Jak ćwiczyć,

Ćwiczeń, które rozwijają umiejętność improwizacji można znaleźć w sieci całe mnóstwo, ale nie jest najważniejsze jakie to ćwiczenie, ale jak ono zostanie wykonane. Musimy na początku jasno ustalić reguły. Ćwiczenie musimy traktować jako cel sam w sobie, ma nam przynosić radość przede wszystkim, ale też musimy pozostać na tyle skupieni, aby wynieść z ćwiczenia lekcję. Skupienie oznacza stan lekkości, i skierowanie uwagi na cel, w żadnym wypadku nie należy rozumieć skupienia, jako czegoś związanego z wysiłkiem czy napięciem. Z drugiej strony traktując ćwiczenie jedynie jako zabawę trochę, ale jednak, marnujemy czas. Oprócz tego, że mamy go - ćwicząc - spędzać miło, powinien być również spędzany twórczo – ćwiczenie to praca. Pamiętajmy, że improwizacja to przede wszystkim świadomość, i to ją właśnie powinniśmy rozwijać.

Oto ćwiczenie przykładowe ćwiczenie:
Osobiście moje ulubione - ‘Słowo po słowie’.
Po pierwsze siadamy w kole, choć możemy też stać. Ćwiczenie można wykonywać już w dwie osoby. Polega ono na tym, że każda z osób dokłada do opowieści po jednym słowie.
Np.
Osoba pierwsza: Pewnego..
Osoba druga: ..dnia..
Osoba trzecia: ..poszedłem..
Osoba czwarta: ..do..
Osoba piąta ..lasu..
I tak dalej. Tym ćwiczeniem rządzą dwie zasady. Pierwsza to taka, że trzymamy się zasad gramatyki i logiki. Druga to taka, że można stawiać kropki, tzn. jeżeli słyszymy, że w tym miejscu należy postawić kropkę, mówimy: „kropka” i rozpoczynamy kolejne zdanie.
W tym bardzo prostym ćwiczeniu można doskonale badać i rozwijać elementy improwizacji. Oczywiście naszym obowiązkiem jest akceptowanie oferty, w tym wypadku słowa poprzedniej osoby. Staramy się być spontaniczni, nie wymyślajmy słowa, ale pozwólmy aby niejako samo przyszło nam do głowy. Pamiętajmy, aby nie oceniać ani innych ani siebie, słowa które proponujemy maja służyć wspólnemu celowi – wspólnej opowieści. Nie bójmy się powtarzać motywów które już się pojawiły, np. postaci czy miejsc – tak się przecież dzieje w każdym scenariuszu. Nie rozwijajmy opowieści w nieskończoność, każda opowieść powinna zakończyć się jakąś pointą, a po chwili możemy zacząć nową. Unikniemy nudy. Nie przywiązujmy się za bardzo do własnych pomysłów, nie chodzi tu o nasze ego, spróbujmy poeksperymentować.. a co gdybym spróbował wyłamać się z własnego schematu myślenia, z własnych przyzwyczajeń i skojarzeń, wyszedł poza swoja strefę komfortu, na krok tylko? Nic nie tracę – to tylko ćwiczenie, a wykonując je wielokrotnie, za każdym razem o krok posuwając się do przodu, w końcu zauważę postęp. Dobrze jest z odwagą badać te rejony które sprawiają mi trudność, znowu  - po kroku. Pośpiech jest błędem, w pośpiechu nie dokonuje się postępów.

Pamiętajmy, że gramy do jednej bramki, wspólnym celem jest opowieść. Teatr przyzwyczaił nas do tego, że zawsze musi być w nim lider. To naturalne, tak było zawsze i jest to naturalny porządek rzeczy. Jest jednak miejsce gdzie ten porządek ulega nowemu porządkowi w którym liderem nie jest ten, który wie więcej, czy ma większe doświadczenie, ale ten, który skuteczniej zainspiruje resztę improwizatorów. 
Trzeba docenić to ćwiczenie za jego prostotę i za to, że rozbudza spontaniczność i uczy akceptacji. Jest doskonałe na rozpoczęcie warsztatu. Proponuję to właśnie ćwiczenie, bo dzięki niemu można rozwijać nie tylko niezbędne dla improwizatora zdolności, ale też nabierać nawyków jak w ogóle należy ćwiczyć. Jest ono proste, jeszcze nie uruchamiamy tu ciała, więc można skupić się na pryncypiach - nabierać dobrych przyzwyczajeń. 

niedziela, 28 lipca 2013

Ocena c.d.

Teraz trochę o tym jakie wymierne efekty powoduje zrezygnowanie z ocen.

Kiedy na początku warsztatów, czy treningu umawiamy się: „Nie oceniamy, ani innych, ani siebie” z czasem zaczyna pojawiać się atmosfera zaufania. Zaczynamy czuć się bezpiecznie, pojawia się wrażenie jakby ubyło nam jakiegoś ciężaru, zaczynamy tworzyć w poczuciu wewnętrznej wolności, nie czujemy się obarczeni przymusem efektu, przestajemy się porównywać, bierzemy odpowiedzialność za swoją twórczość. Improwizacja staje się radością. Rozwijamy swoje umiejętności znacznie szybciej, postępy okazują się trwałe, bo sami zauważamy co się zmienia i dlaczego, nie potrzebujemy w tym celu czyjejś opinii. Znika rywalizacja i pojawia się współpraca. To oczywiście proces. Nie należy go przyśpieszać. Musimy wykazywać się uważnością i cierpliwością do siebie i do innych, i pracować – zmiany nie zajdą same. Uważajmy też, aby nie wpaść w pułapkę oceniania – wystarczy chwila nieuwagi..

Ocena,

Trzeba zacząć od definicji oceny. Ocena jest zdefiniowaniem czynu, zachowania czy wypowiedzi  drugiego człowieka. Jest zamknięciem aktywności intelektualnej czy twórczej, a ogólnie rzecz biorąc duchowej drugiej osoby w ramach własnego pojmowania, własnego języka. Mowa oczywiście o ocenie w kontekście improwizacji. Ja-oceniający definiuję ocenianego, wkładam go w konkretną szufladkę, naklejam etykietkę i „mam z głowy”. Nasza kultura przesiąknięta jest nawykiem oceniania, który moim zdaniem jest tożsamy z ego. Nasze opinie i spostrzeżenia utożsamiamy z własną osobą. Filozofia buddyjska twierdzi, że ego jest iluzją.  W myśl tej idei każda ocena byłaby więc realizacją iluzji. W naszym kręgu kulturowym nie jest to zrozumiała teza, ale pytając o źródło oceny docieramy do zagadnień metafizycznych, czy tego chcemy, czy nie. Emmanuel Levinas,  jeden z prekursorów filozofii dialogu, postawił tezę, że relacja z drugim człowiekiem jest  zawsze metafizyczna, przynosi z sobą transcendencję, krytykował w ten sposób całą zachodnia filozofię która była w jego rozumieniu tylko ontologią czyli rozumieniem bytu, definicją. Relacja z drugim człowiekiem jako spotkanie z metafizyką wymyka się rozumieniu, drugi człowiek jest mistrzem który przynosi z sobą więcej niż sam zawieram, jest mistrzem który naucza. Pedagogia, demagogia i retoryka, które nie zakładają nauki własnej, ale chcą odeprzeć argumenty i zmienić coś w drugim człowieku są wg. Levinasa przemocą. Można dodać, że są poprzedzone przez ocenę.  Levinas stworzył swoja filozofię w odpowiedzi na kataklizm drugiej wojny światowej.
Oceniani jesteśmy od najmłodszych lat, przez rodziców i nauczycieli, ci z kolei też byli oceniani. Czy potrafimy w ogóle wyobrazić sobie stan bez oceniania, bez opinii? Dziedziczymy ten nawyk z pokolenia na pokolenie. Ileż działań, decyzji i pracy wypływa z faktu, że podlegamy opinii, ze strachu przed opinią. Nasza ocena zawsze wyznacza tor naszemu działaniu, jesteśmy skłonni coś robić, a czegoś nie robić w myśl uprzedniego zdefiniowania sytuacji. Tak więc w gruncie rzeczy ograniczamy samych siebie. W improwizacji wszelka forma ograniczenia, czy przymusu działa destrukcyjnie. Ocena nie jest tylko wypowiedzeniem opinii, ale zaczyna się jako akt duchowy i już na tym etapie powinniśmy się starać tego aktu unikać.

Podobno postrzeganie rzeczy takimi jakie są, bez oceniania ich, jest cechą charakterystyczną mistyków.

czwartek, 25 lipca 2013

Spontaniczność,

Zacznę od tego, że spontaniczność wbrew temu co powszechnie się sądzi nie jest „propozycją bez zastanowienia”. Tak jak wdrożenie akceptacji wymaga pracy, tak i wdrożenie spontaniczności wymaga pracy. Spontaniczność wymaga cierpliwości. Jeżeli poproszę Czytelnika by powiedział w tej chwili pierwsze słowo które przyjdzie mu do głowy, zrobi to prawdopodobnie zanim zdążę w tym zdaniu postawić kropkę.
A teraz inne ćwiczenie: na Twojej otwartej dłoni leży przedmiot, nie wymyślaj go, ale zobacz. On tu jest, daj sobie trochę czasu by go zobaczyć. Udało się?  -możesz być trochę zaskoczony tym co zobaczyłeś – to dobrze, zapewniam, że widz też będzie zaskoczony.

Pomysły na które trzeba trochę poczekać zaskakują nas samych, przychodzą bez żadnego wysiłku stąd może wrażenie jakby nie były nasze, jakby pochodziły skądinąd. Prawdopodobnie po głośnym wypowiedzeniu takiej oferty pojawia się lęk, czy aby nie naraziłem się na śmieszność. To bardzo uzasadnione wrażenie, bowiem nie są to pomysły z półki „sprawdzone”, ale z jakiegoś innego miejsca. Lęk przed oceną wypływa moim zdaniem z faktu, który jako społeczeństwo dopiero zauważamy i jego zmiana będzie wymagała dekad pracy - to paradygmat oceny.  O tym więcej przy paru słowach o ocenianiu. Pomysł, oferta która bierze swój początek w prawdziwej spontaniczności nie podlega ocenie, moim zdaniem zawsze budzi tylko zdumienie, radość i zachwyt. Nauczenie się takiej spontaniczności wymaga ćwiczeń i pracy. Na początku zabawy z improwizacją pojawiają się pomysły z kręgu wulgarności i agresji, to naturalne, to etap który należy przejść. Nie należy tego stanu oceniać, ani odczuwać winy – jednego z hamulcowych rozwoju. Moim zdaniem i to zjawisko bierze się z faktu, że chcemy być akceptowani (dobrze ocenieni), albo próbujemy sprostać swoim własnym ambicjom (oceniamy siebie) - po prostu jesteśmy pod presją. Z czasem zaczynamy kształtować styl własnych improwizacji, możemy wybrać czy wypowiadać głośno ofertę taką, czy wybrać inną, nabieramy wyobrażenia jaki efekt wśród widowni może ona wywołać. Spontaniczność z biegiem czasu i pracy włożonej w naukę improwizacji okazuje się być rozwiniętą świadomością, sekunda zastanowienia na scenie okazuje się jednak sekundą a nie minutą – pojawia się spokój. Okazuje się, że w przestrzeni scenicznej „wiszą” pomysły, możemy wśród nich wybrać ten do realizacji i zdecydować ile czasu chcemy mu poświęcić. Furtką do prawdziwej spontaniczności jest wyzbycie się nawyku oceniania siebie i innych. O tym niebawem.